VIII Mistrzostwa Polski w Siatkonodze zakończyły w Bełchatowie sportowy rok 2014. Po raz kolejny tytuł mistrzowski wywalczyli zawodnicy BLOKERS Łódź – Michał Kłosiński i Marcin Skrydalewicz, którzy w finale nie dali większych szans gospodarzom – Jackowi Berensztajnowi i Łukaszowi Sapeli. - Tegoroczne mistrzostwa Polski w Bełchatowie stały na najwyższym poziomie organizacyjnym oraz na naprawdę dobrym poziomie sportowym – ocenił tegoroczne zawody Michał Kłosiński, mistrz Polski w siatkonodze.
Michał, siatkonoga nie należy do najpopularniejszych sportów w naszym kraju. Jak ten sport wygląda od strony zawodnika? Z pewnością trzeba go łączyć w dużej mierze z innymi rzeczami i nie można skupiać się tylko na siatkonodze…
Michał Kłosiński: Siatkonoga jest naszą pasją, którą traktujemy jednak bardzo poważnie i chcemy osiągać w niej sukcesy. Aby osiągnąć sukces w jakimkolwiek sporcie, trzeba oddać się jemu w pełni i wylać dużo potu na treningach, doskonaląc swoje umiejętności - nie inaczej jest z siatkonogą. Nasza drużyna trenuje od czterech lat, a od trzech jesteśmy zrzeszeni jako Klub Sportowy Blokers Łódź – pierwszy klub siatkonogi w Polsce. Każdego roku przeprowadzamy ponad 150 jednostek treningowych oraz bierzemy udział w turniejach i zgrupowaniach w Polsce i zagranicą. To wszystko wiąże się z niemałymi kosztami i licznymi obowiązkami. Dlatego każdy z nas oprócz bycia zawodnikiem ma też inne dodatkowe funkcje w klubie, w ten sposób dajemy radę rozwijać Blokersów nie tylko sportowo, ale też organizacyjnie i marketingowo. Nasz klub oczywiście nie mógłby funkcjonować bez naszych sponsorów - firm Flexi Force Polska oraz Inrel. To dzięki ich wsparciu możemy realizować swoją pasję.
Gracz w siatkonodze musi być pod każdym względem wszechstronny – w końcu to połączenie siatkówki, piłki nożnej, ale także i akrobatyki. Jak wyglądają więc treningi? Na co zwraca się największą uwagę?
- Gra w siatkonogę rzeczywiście wymaga dużej wszechstronności fizycznej, jak i technicznej. Przygotowując nasze treningi staramy się czerpać z wiedzy najlepszych specjalistów w różnych dziedzinach. W opracowaniu części treningów poświęconych poprawieniu motoryki, zwinności i wytrzymałości pomaga nam między innymi Daniel Głowacki - jeden z najlepszych specjalistów w Polsce. Jeśli chodzi o treningi techniczne i taktyczne, wzorujemy się oczywiście na pracy, którą wykonują najlepsi fachowcy od siatkonogi, a więc trenerzy z Czech i Słowacji. Nasz przeciętny trening składa się z 30 minut ćwiczeń aerobowych lub interwałowych połączonych z dynamicznym stretchingiem, w czasie których jednak zawsze towarzyszy nam piłka. Kolejne 30-45 minut poświęcone jest na trening smeczów oraz symulacje sytuacji meczowych, w których omawiamy założenia taktyczne. Ostatnie 30-45 minut to największa przyjemność dla każdego zawodnika czyli wewnętrzne gry singlowe, deblowe lub trójkowe, oczywiście zawsze o jakąś stawkę, aby podnieść adrenalinę i przygotować się na stres w meczach mistrzowskich.
Replica Hublot
www.vshublot.com
Jesteś jednym z zawodników najwięcej grających w kraju, jak i poza jego granicami – masz więc najlepsze rozeznanie w tej dyscyplinie. Jak oceniasz, czy poziom polskiej siatkonogi z roku na rok rośnie?
- W Polsce już od 10 lat rywalizuje się o tytuł mistrzów Polski w siatkonodze i z roku na rok widać większą profesjonalizację tego sportu. Najbardziej cieszy fakt, że coraz więcej młodych zawodników zaczyna grać w siatkonogę i widzę u nich duży potencjał. Jeśli będą kontynuować przygodę, którą zaczęli i trenować regularnie - tak jak my, mają dużą szansę, żeby zagrać kiedyś z orzełkiem na piersi, a to jest niezapomniane przeżycie, dla którego warto się poświęcić. Poza granicami naszego kraju, najlepsi zawodnicy i trenerzy futnetu zauważają duży postęp, jaki Polska zrobiła w tym sporcie w ostatnich latach i coraz poważniej traktują nas jako rywali w walce o najwyższe lokaty. W tym roku jako reprezentacja Polski zajęliśmy 8. miejsce w mistrzostwach świata w futnecie, a nasz klub Blokers Łódź zajął ex aequo 5. miejsce w klubowych mistrzostwach świata.
Jak oceniasz całościowo turniej VIII Mistrzostw Polski w Siatkonodze w Bełchatowie?
- Tegoroczne mistrzostwa Polski w Bełchatowie stały na najwyższym poziomie organizacyjnym oraz na naprawdę dobrym poziomie sportowym. Miałem okazję rozmawiać już po mistrzostwach z kolegami z reprezentacji Słowacji, którzy śledzili na bieżąco nasz turniej i byli pod dużym wrażeniem tego wydarzenia. Ciekawą uwagę usłyszałem od mojego brata, który jest wielkim kibicem amerykańskich sportów. Bardzo spodobał mu się pomysł z występem gwiazdy muzycznej przed finałem, który porównał, oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji, do koncertów w trakcie Super Bowl. Miasto Bełchatów oraz hala Energia są wspaniałym miejscem dla sportu. Wielką przyjemnością było dla mnie wystąpienie w mieście, które wychowało mistrzów świata w siatkówce. Widziałem w trakcie turnieju, że niektórzy z nich podglądali jak wygląda pokrewna im dyscyplina.
W Bełchatowie udało Wam się obronić tytuł mistrzowski. Łatwiej było go zdobyć w 2012 roku, czy teraz w hali Energia? Nie da się ukryć, że wasi koledzy w półfinale trochę was postraszyli…
- Myślę, że oba tytuły nie przyszły nam łatwo. Rzeczywiście, w tym roku stoczyliśmy ciężki bój w półfinale, z drugą parą Blokersów. Łukasz Fryczak i Kamil Bartos to świetni zawodnicy, którzy również osiągają dobre rezultaty na arenie międzynarodowej, ponadto znają nas doskonale - w końcu rozegrali przeciwko nam setki pojedynków na treningach. W tym meczu jednak razem z moim partnerem Marcinem Skrydalewiczem mamy największe pretensje do siebie, bo pierwszy set przegraliśmy tak naprawdę na własne życzenie, popełniając bardzo dużą liczbę niewymuszonych błędów. W drugim i trzecim secie, udało nam się już wrócić do właściwego rytmu i ostatecznie to my awansowaliśmy do finału. W finale wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego meczu i utrzymywaliśmy koncentrację od pierwszych piłek meczu. Dzięki czemu udało nam się zdecydowanie zwyciężyć z parą gospodarzy Jackiem Berensztajnem i Łukaszem Sapelą, którzy w tym turnieju prezentowali się bardzo dobrze.
W poprzednich mistrzostwach Polski w 2012 roku, występowałem z kontuzją mięśnia dwugłowego prawej nogi, w związku z czym mogłem atakować wyłącznie słabszą nogą. Na szczęście w znakomitej dyspozycji był wtedy Marcin Skrydalewicz, który wziął ciężar ataku i zdobywania punktów na siebie. Pomogło nam wtedy również bardzo wsparcie rezerwowego Łukasza Kaweckiego, dzięki niemu mogłem odpoczywać w niektórych meczach na wcześniejszym etapie mistrzostw i mimo kontuzji dotrwałem do finału, w którym podobnie jak w tym roku stoczyliśmy pojedynek z Jackiem Berensztajnem w parze z Marcelem Bartosiakiem. Także na oba tytuły musieliśmy ciężko zapracować i dlatego dają nam tak wielką satysfakcję.
Ty już pokochałeś ten sport, jak zachęciłbyś innych, zwłaszcza młodych ludzi do tego, by spróbowali swoich sił w siatkonodze?
- Z czystym sumieniem zachęcam wszystkich, młodszych i starszych do uprawiania tego sportu. Siatkonogę można uprawiać w profesjonalny sposób albo traktować ją rekreacyjnie. W wersji rekreacyjnej to świetny sposób na aktywne spędzanie czasu dla ludzi w każdym wieku. Jeżdżąc do Czech i na Słowację jesteśmy pod wielkim wrażeniem amatorskich turniejów, w których biorą udział zawodnicy kilkunastoletni oraz zawodnicy, którzy już nawet w polskim systemie, byliby w wieku emerytalnym (śmiech). W wersji profesjonalnej siatkonoga to możliwość przeżycia wspaniałej sportowej przygody, w której najlepsi mają szansę wystąpić w barwach narodowych w mistrzostwach świata, a w przyszłości może w igrzyskach olimpijskich, ponieważ cały czas czynione są starania, aby siatkonoga stała się dyscypliną olimpijską. Ponadto siatkonoga to sport, w którym hasło ‘fair play’ nie widnieje tylko na rękawach koszulek. Siatkonoga jest sportem czystym od brzydkich fauli, chamskich zachowań i niezdrowej rywalizacji. Zawodnicy współzawodniczący ze sobą na boisku, poza nim są przyjaciółmi. Można powiedzieć, że tworzymy na świecie wielką „siatkonogową” rodzinę i jeszcze raz zachęcam wszystkich, żeby do niej dołączyli.