Łukasz Fryczak, reprezentant Polski w futnet oraz trzykrotny Mistrz Polski w tej dyscyplinie sportu, udzielił nam obszernego wywiadu. Zapraszamy do lektury;
Łukasz Fryczak,
od 2005 roku w Futnet,
3-krotny mistrz Polski w Futnet
3-krotnie reprezentował Polskę na Mistrzostwach Świata
SP: Wiemy, że grasz w Futnet. O co chodzi w tym sporcie?
Łukasz Fryczak: Futnet jest to dyscyplina polegająca na zdobywaniu punktów przez przebijanie piłki przez siatkę podobnie jak w siatkówce albo w tenisie. Tylko u nas siatka jest rozwieszona na podobnej wysokości jak w tenisie, dokładnie na wysokości 110 cm, boisko jest o wymiarach 9x12,8, lub 9x18m. Uderzamy piłkę; nogą, głową, klatką, nie możemy używać rąk. Gramy na jeden kozioł od podłoża, choć gra na dwa kozły jest także akceptowalna, tak gra najlepsza iga na świecie - Liga czeska. W singlu gramy na dwa kontakty z piłką, natomiast w debu i trójkach na trzy kontakty w drużynie.
SP: Skąd się wziął się Futnet w Polsce?
Osobą która sprowadziła do Polski Futnet, oraz wiele innych niszowych sportów takich jak np. Footvolley jest Michał Sieczko, który od początku do tego momentu jest prezesem Federacji Siatkonoga Polska, on sprowadził ten sport, on nas nim zaraził. Od wielu lat jesteśmy pod skrzydłami federacji, która stara się byśmy w jak najbardziej optymalnych warunkach trenowali, jeździli dobrze przygotowani na polskie jak i te międzynarodowe turnieje. Fundacja Siatkonoga zawsze organizuje mistrzostwa Polski, stara się o jak najlepszą obsadę i organizację. Zawsze fajnie to wychodzi i mam nadzieję, że będzie to kontynuowane jeszcze przez wiele lat.
SP: Futnet jest jeszcze mało znaną dyscypliną sportu. Jak się tu znalazłeś? Co Cię skłoniło aby uprawiać właśnie ten sport?
Jak przestałem marzyć, że będę tak wybitnym piłkarzem jak Robert Lewandowski, stwierdziłem, że trzeba szukać sportów w których człowiek się odnajdzie. Często jak jeszcze grałem w piłkę nożną, na treningach graliśmy w siatkonogę, ten sport zaczął podobać się mi oraz moim kumplom. Futnet jest bardzo fajny, potrzebna jest w nim koordynacja ruchowa, dobra technika, człowiek fajnie rozwija się fizycznie. W pewnym momencie zaczęliśmy jeździć na zagraniczne turnieje, gdzie naprawdę jest super atmosfera i wspólnie stwierdziliśmy, że piłka nożna może iść w odstawkę a zaczniemy uprawiać siatkonogę gdzie możemy odnosić sukcesy. Dodam tylko, że wcześniej grałem także w Beach Soccer.
SP: Mówisz o kumplach, że wspólnie poczuliście klimat siatkonogi i powiedzieliście, że to jest to. Reprezentujesz klub BLOKERS Łódź, profesjonalny klub siatkonogi, powołany jak rozumiem przez kumpli...
Drużyna Blokers Łódź powstała w 2011 roku, jestem jednym z współzałożycieli. Razem z przyjaciółmi Michałem Kłosińskim i Marcinem Skrydalewiczem, często graliśmy w Futnet, ale w różnych drużynach. Postanowiliśmy przestać ze sobą rywalizować i połączyć siły, stworzyć jedną drużynę. Powstała drużyna Blokers Łódź, która była pierwszym półprofesjonalnym klubem siatkonogi w Polsce. Dołączyło do nas kilku innych zawodników i zaczęliśmy na podwórku krajowym walczyć o najwyższe cele czyli Mistrzostwo Polski. Wielu zawodników Blokers Łódź jest reprezentantami Polski, gra na arenie międzynarodowej.
SP: Powiedziałeś, że z Blokers Łódź walczyłeś w mistrzostwach Polski. Jak wygladają Mistrzostwa Polski w futnet?
Podobnie jak w siatkówce, mecze odbywają się głównie na hali, chociaż w tym roku wyjątkowo pierwszy raz zagraliśmy na tartanie. Federacja chciała zorganizować te mistrzostwa pierwszy raz latem nie zimą. Sam system rozgrywek jest praktycznie taki jak wszędzie, najpierw są rozgrywki grupowe gdzie występują trochę słabsze oraz trochę lepsze zespoły. Później od ćwierćfinału pozostaje sama śmietanka polskiego Futnetu, zaczyna się ostra rywalizacja. Blokersom praktycznie zawsze udaje się być w najlepszej czwórce. Wystawiamy kilka drużyn w każdym turnieju, w tym roku reprezentowały nas 3 drużyny.
SP: Przedstawiając się, powiedziałeś mi, że grałeś w mistrzostwach świata. Udział w najważiejszej imprezie tego sportu na świecie i reprezentowanie kraju, to ogromna nobilitacja. Jak się z tym czujesz?
Miałem tę przyjemność reprezentopwania Polski w Mistrzostwach Świata już 3-krotnie, w tym momencie pochwale się jeszcze, że brałem również udział w Mistrzostwach Europy. Reprezentacja Polski klasyfikowana jest na ósmym miejscu na świecie, zawsze staramy się walczyć o czołową czwórkę. Poziom Futnetu na świecie jest bardzo wysoki, ciężko się przebić do tej czwórki, gdzie zawsze grają nasi sąsiedzi – Czesi i Słowacy. W czołówce mamy też Rumunów, Węgrów i Szwajcarów. Do kolejnych turniejów zawsze podchodzimy optymistycznie, z dobrą myślą. Teraz czekamy na turniej – Mistrzostwa Świata w Cluj-Napoca w Rumuni, organizowany w listopadzie 2018. Mam nadzieję, że jako Mistrz Polski dostanę powołanie do kadry. Zapewniam, że chcę walczyć o pierwszą czwórkę, jesteśmy coraz starszymi zawodnikami i być może jest to ostatnia szansa aby powalczyć o medal Mistrzostw Świata.
SP: Często w mediach słyszymy o wybitnych polskich sportowcach. Analizowane są ich kariery, opisywane poszczególne szczeble rozwoju, zawodnicy są ekspertami swoich dyscyplin w mediach. A jak to jest w Futnecie? Znasz podobne przypadki?
W Futnecie jest trochę trudniej. Jak my zaczynaliśmy swoją przygodę, takich przypadków nie było. Ostatnio znalazł się jednak taki rodzynek. Jest to Bartosz Targas z Kleczewa z którym miałem przyjemność grać w mistrzostwach Polski, udało nam się zdobyć tytuł mistrzowski. Był to jeden z transferów drużyny Blokers Łódź. Zobaczyliśmy w nim wielki potencjał, ja stwierdziłem, że ściągnięcie go do Łodzi może się udać. Wszystkie mistrzostwa Polski zdobywałem grając z innymi zawodnikami, widziałem w Bartku głód sukcesu, wiedziałem, że i z nim mogę odnieść taki sukces. Dobraliśmy się charakterologicznie i to przynopsi efekt. Ten chłopak zakończył swoją karierę piłkarską na poziomie III ligi stwierdził, że bardziej odnajduje się w Futnecie, tu się chce zaangażować. Po roku treningu z nami, już jest Mistrzem Polski. Widać w nim ogromną chęć aby w przyszłości reprezentować Polskę na najwyższym poziomie. Wydaje mi się, że w momencie kiedy Bartek zdobędzie więcej doświadczenia, to w całej Europie mogą zacząć się bać ;)
SP: Powiedz mi czy na przestrzeni tych lat zauważyłeś jakieś zmiany? Czy coś się zmieniło na lepsze, na gorsze w futnecie?
Na pewno sposób gry poszedł do przodu. Ja pamiętam pierwsze mistrzostwa Polski kiedy przyjechali do nas Czesi by pokazać jak się gra w ten sport. Pamiętam, że oni śmiali się i mówili o Polakach, że wszyscy mają czerwone czoło. Pytaliśmy się Czechów dlaczego się śmieją, a oni mówili, że u nich jest wszystko odwrotnie. Nie gra się głową tylko nogami. Rzeczywiście wtedy ten sport w Polsce polegał na atakowaniu, przebijaniu piłki głową. Czesi pokazali nam jak w to się gra, potem my zaczęliśmy jeździć na turnieje po świecie i uczyć się prawidłowej i najbardziej efektynej gry w futnet. Teraz jak jeździmy na Mistrzostwa Świata, Europy, czy inne turnieje międzynarodowe, to spotykani Czesi mówią, że zrobiliśmy ogromny postęp na przestrzeni tych lat. Dzięki temu często jesteśmy w gronie tych najlepszych na świecie. Młodzież, która podgląda nas na turniejach w Polsce, a potem my widzimy ich jako graczy na turniejach, podłapuje ten styl gry i widzimy, że starają się oni uderzać wszystko nogami i nie używać głowy tak jak to robiło się kiedyś.
SP: Oglądając Wasze treningi, filmy z turniejów zauważyłem, że wysoko podniesiona noga, to ważny element futnetu. Czy po ciężkim turnieju, następnego dnia, zakwasy w tych nogach są takie, że trudno ci wstać?
Nie da się ukryć, że ten sport, zarówno granie jak i stres mu towarzyszący jest z nami przy turniejach takiej rangi jak Mistrzostwa Świata, Europy. Po trzech dniach grania dochodzimy do siebie kilka dni, gdyż ścięgna są ponaciągane dość mocno. Zawodnicy z mistrzowskich drużyn Czech czy Słowacji zakładają nogę na poprzeczkę bramki do piłki ręcznej, na takim poziomie są stawiane bloki w tym sporcie. W trójkach występuje pozycja atakującego/blokującego. Zawodnik na tej pozycji zatrzymuje tak samo ataki jak koledzy w siatkówce, z jedną różnicą - robi to nogą. Naprawdę jest to sport wymagający gibkości, rozciągnięcia, koordynacji. I dlatego też zawodnicy którzy nie od dziecka uprawiają ten sport, tak jak Czesi czy Słowacy, tylko pierwszy raz przychodzą do nas z boiska piłkarskiego są niejednokrotnie zdziwieni.
Rozpoczynają z nami treningi i zakładają podczas rozgrzewki nogę na maksymalnie 6 szczebel drabinki, gdzie my osiągamy szczeble ponad Naszymi głowami. Dlatego w tym sporcie dobre rozciągnięcie jest bardzo ważne.
SP: Często mówisz o zawodnikach z Czech, Słowacji. Wiemy, że Futnet w tych krajach jest mocno rozwinięty. A jak to wygląda w Polsce?
Z przykrością muszę powiedzieć, że mimo iż w każdym profesjonalnym klubie piłkarskim zawodnicy często grają w siatkonogę, jest to popularna forma rozgrzewki czy samego treningu.
Jednak sama siatkonoga w Polsce jako sport jest dyscypliną niszową.
Nie wynika to ze sposobu gry, ale między innymi ze słabo rozwiniętej infrastruktury i braku wiedzy o siatkonodze i jej charakterystyce czy przepisach.
Wchodząc w szczegóły wspomnę o tym, że zauważyłem iż w Polsce jest przykre przeświadczenie, że kort do tenisa służy tylko i wyłącznie do gry w tenisa. Powoduje to, że ludzie którzy chętnie spróbowali by grać w siatkonogę, są przeganiani przez kierowników kortów i nie mają gdzie pograć. Zarówno w Czechach, Słowacji czy Rumuni taka sytuacja nigdy bby się nie zdarzyła. Futnet ma ponad 100 lat, a jego domem zawsze będą korty tenisowe.
SP: Mówisz z wielką wiarą i przekonaniem o idei gry w Futnet. Gdybyś miał w kilka sekund przekonać Polaków dlaczego warto grać, co wnosi gra w Futnet w życie, co byś powiedział? Czas start.
Grałem w piłkę nożną, więc mam dobry punkt odniesienia. Mogę powiedzieć, że dzięki Futnet jeżdżę po całym świecie, poznaję znakomitych ludzi i wiele wspaniałych miejsc. Coraz więcej osób odwiedza mecze siatkonogi. Na ostatnich meczach w Czechach na trybunach zasiadało ponad 5000 osób. Wybitni zawodnicy są szybko identyfikowani i dostają szansę rozwoju wśród fajnych ludzi, przy dobrej atmosferze. Mogą jeździć na międzynarodowe turnieje. Futnet jest zarówno doskonałą formą ruchu i zabawy w sport, jak i profesjonalnym sportem, który może każdemu dać taką trampolinę do reprezentewoania Polski i spełniania swoich marzeń sportowych, jaką dał mnie.
SP: Na koniec powiedz proszę o samej atmosferze imprez futnetu. Dlaczego warto kibicować tej dyscyplinie?
Na pewno jest świetna zabawa i atmosfera. Na pewno u nas jest bezpiecznie. Atmosfera jest zbliżona do rodzinnego pikniku połączonego z widowiskową grą i rywalizacją sportową. Ludzie są nastawieni bardzo pozytywnie wobec siebie, rywalizacja jest tylko na boisku.
Jest ona odwzorowaniem zdrowych emocji, nie tych skrajnie innych. Warto pójść po to aby poznać tak widowiskowy sposób grania. Niektórzy będą bardzo zaskoczeni kiedy zobaczą, że to co do tej pory robione było rękoma, można równie efektywnie i efektownie zrobić nogami.
Wiele rzeczy jakich nie zrobi się ręką, u Nas robi się nogami. Mówię tu o zagraniach takich jak np. podcniki, zagrania z rotacją boczną, czy wsteczną. Warto przyjść, zobaczyć, a najlepiej samemu zagrać w futnet, by poznać jaką radość może sprawiać ten sport, a przy okazji, jak trudna technicznie to dyscyplina sportu.
Wywiad przeprowadził Mateusz Dutkiewicz (Siatkonoga Polska).